Sędzia we własnej sprawie?
Mija rok od momentu, gdy opisywałem praktyczne konsekwencje kryzysu konstytucyjnego w Polsce. Omawiałem wówczas przypadek wyroku TK z 8 maja 2024 r. (SK 59/21), który stwierdzał, że brak możliwości zaskarżenia postanowienia o odmowie zwolnienia od kosztów sądowych (opłaty od apelacji) wydanego po raz pierwszy przez sąd drugiej instancji jest niezgodny z Konstytucją. Wyrok ten do dziś nie został opublikowany i wydaje się, że jego treść nie będzie respektowana – podobnie jak treść wyroku SK 140/20 z 4 czerwca 2024 r. dotyczącego przeliczenia emerytur dla około 200 tysięcy emerytów, którzy skorzystali z wcześniejszej emerytury.

Praktyczne aspekty kryzysu konstytucyjnego w Polsce
Spór o polski Trybunał Konstytucyjny trwa i zaostrza się. Samo sugerowanie, że Trybunał Konstytucyjny nadal w Polsce istnieje i działa, jest ryzykowne, bo może być poczytane za opowiedzenie się po którejś ze stron tego sporu. Ale choć TK zajmował się ostatnimi czasy sprawami o dużym ładunku politycznym, na jego wokandzie 8 maja 2024 r. została postawiona sprawa pozbawiona takiego znaczenia, a dotycząca ważnego problemu, które czekał na rozwiązanie od wielu lat.

Konstytucyjne wrogie przejęcie
Czy „zabetonowanie” instytucji państwowych przez ustępującą władzę można porównać do działań zarządu spółki, który nadużywa swoich uprawnień, by we własnym interesie uniemożliwić akcjonariuszom przekazanie kontroli nad spółką nowemu inwestorowi? A jeśli tak, to czy Konstytucja zakazuje takich działań rządzącym, tak samo jak prawo prywatne zakazuje ich zarządowi (i każdemu innemu powiernikowi cudzych spraw)?

Nasza niepisana konstytucja
Zasadniczym problemem każdej demokracji jest pytanie o to, jak zapobiegać tyranii większości. Tzn. jak przeciwdziałać sytuacji, w której określona siła polityczna zyskuje poparcie społeczne i władzę umożliwiającą jej deptanie podstawowych praw jej oponentów (a w ostatecznym rozrachunku także zwolenników).

Ani fontanna sprawiedliwości, ani miłosierny samarytanin
Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego przyrównujące prezydenckie prawo łaski do królewskiego kaprysu są błędne. W dawnych monarchiach król był „fontanną sprawiedliwości”, dlatego miał niejako licencję na nieskrępowaną ingerencję w jej wymiar. Prezydent w nowoczesnym państwie nie odgrywa takiej roli, a źródeł sprawiedliwości poszukuje się w demokracji gdzie indziej. Dlatego przysługującego Prezydentowi prawa łaski nie można rozumieć w taki anachroniczny sposób.

Polskie „Północ – Południe”
W trakcie wojny secesyjnej liderzy zbuntowanego Południa wypowiedzieli posłuszeństwo konstytucji i legalnym władzom Stanów Zjednoczonych i przez cztery lata sprawowali własne porządki na części terytorium USA. Gdy rebelia została stłumiona, amerykańskie sądy musiały zmierzyć się z tym, że działania władz zbuntowanych stanów były – w świetle konstytucji i jej rozumienia przez wygranych – nielegalne, a osoby, które podejmowały te działania, nie miały do tego umocowania w prawie. Posługując się modną dziś w Polsce terminologią, moglibyśmy nazwać te osoby neofunkcjonariuszami.
