Nie przyjdziesz do sądu, sąd przyjdzie do ciebie
21.10.2010
spory sądowe
Niestawiennictwo na rozprawie w celu przesłuchania strony albo świadka nie musi zawsze skutkować odroczeniem rozprawy. Wymaga to nieco większego zaangażowania ze strony sądu, jednak może bardzo przyspieszyć osądzenie sprawy.
Sąd nierychliwy
Powiedzenie, że młyny sprawiedliwości mielą wolno, w realiach polskiego wymiaru sprawiedliwości jest aż nadto aktualne. Przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele, ale bez wątpienia jedną z nich jest niestawiennictwo osób wezwanych w celu przesłuchania. Ten znany od lat sposób przewlekania postępowania nadal się sprawdza. Za nieusprawiedliwione niestawiennictwo świadek skazywany jest na grzywnę, a dopiero potem sąd zarządza jego doprowadzenie przez policję. W tym czasie mija jednak zwykle wiele, często cennych miesięcy.
Lekarz sądowy konieczny
Bardzo dobrą zmianą przepisów proceduralnych, pozwalającą w dużej mierze ukrócić ów proceder, było wprowadzenie obowiązku przedłożenia zaświadczenia od lekarza sądowego. Brak takiego zaświadczenia równoznaczny jest z niestawiennictwem nieusprawiedliwionym, co w przypadku przesłuchania stron pozwala sądowi pominąć taki dowód (art. 302 § 1 zd. 2 k.p.c.), a w przypadku świadka pozwala od razu ukarać go grzywną, a następnie zarządzić doprowadzenie w przypadku ponownego niestawiennictwa (art. 274 § 1 k.p.c.). Postulować należałoby jedynie, aby z uwagi na należyty szacunek dla wymiaru sprawiedliwości grzywna za niestawiennictwo była znacznie wyższa niż obecnie. Kwota stu tysięcy złotych wydaje się tutaj wystarczająco odstraszająca nawet dla zamożnych osób, a i tak sądowi należałoby przyznać możliwość jej podwyższenia w przypadku niestawiennictwa uporczywego.
Gdy niestawiennictwo jest usprawiedliwione
W przypadku, gdy strona przedkłada zaświadczenie od lekarza sądowego, jej niestawiennictwo uznać należy za usprawiedliwione. Jednak i z tego zaświadczenia często można wyczytać przydatne dla oceny postawy strony informacje. I tak, w jednej ze spraw sąd rejonowy ocenił, że pozwany najpierw wnioskował o jego przesłuchanie w trybie pomocy prawnej w miejscu swojego zamieszkania, oddalonym o kilkadziesiąt kilometrów od sądu, przed którym sprawa się toczy, a następnie w czasie wykonywania tej odezwy przedłożył zaświadczenie wystawione przez lekarza nie z miejsca zamieszkania, ale z miasta, w którym sprawa zawisła. Sędzia podkreślił wówczas, że skoro pozwany mógł pojechać do lekarza do tego miasta, to może również tam złożyć zeznania, po czym pominął dowód jego przesłuchania i odezwę zwrócił bez wykonania. Zwykle jednak w takich przypadkach sądy wyznaczają kolejny, niekiedy odległy o kilka miesięcy termin rozprawy.
Procedura cywilna pozwala działać
Kodeks postępowania cywilnego przewiduje jednak rozwiązania i na tego rodzaju sytuacje. Zgodnie z art. 263 k.p.c. przesłuchanie osób dotkniętych chorobą lub kalectwem odbywa się w miejscu, gdzie przebywają, jeżeli nie mogą go opuścić. Możliwość tę wykorzystał m.in. Sąd Okręgowy w Poznaniu, dzięki czemu mimo usprawiedliwionego niestawiennictwa strony mogło dojść do zamknięcia rozprawy i odroczenia publikacji samego orzeczenia.
Pozwana się nie stawia
W sprawie tej powód dochodził ustalenia nieważności umowy darowizny zawartej pomiędzy córką i przeszło 80-letnią matką. Dowodził, że umowa ta jest pozorna i została zawarta wyłącznie w celu uniknięcia egzekucji kwoty zasądzonej prawomocnie od córki. Przedmiot umowy darowizny stanowiły nieruchomości, składające się na cały majątek dłużniczki.
Na ostatni termin rozprawy, na którym zaplanowane było przesłuchanie stron, pozwana córka nie stawiła się bez usprawiedliwienia. Pozwana matka przedłożyła natomiast zaświadczenie od lekarza sądowego, że w sądzie stawić się nie może. Sąd postanowił wobec powyższego przesłuchać powoda, pominąć dowód z przesłuchania pozwanej córki, a w celu przesłuchania pozwanej matki wyznaczyć kolejny termin rozprawy.
Przesłuchanie w mieszkaniu
W odpowiedzi na decyzję sądu powód złożył wniosek, aby pozwana została przesłuchana w trybie art. 263 k.p.c. w mieszkaniu, ale jeszcze tego samego dnia. Na przesłuchanie stron sąd zaplanował bowiem 3 godziny, zaś podróż do miejsca zamieszkania pozwanej matki nie powinna zabrać więcej niż 15 minut. Pełnomocnik pozwanej sprzeciwił się, twierdząc, że pozwana może zażywać leki i znajdować się w stanie wyłączającym jej przesłuchanie. Wobec tak postawionego zarzutu sąd poprosił sekretariat o kontakt z lekarzem sądowym w celu ustalenia, czy pozwana nie może tylko przyjść do sądu, czy też również składać zeznań. Po kilku minutach sekretariat poinformował, że pozwana ma jedynie trudności w dotarciu do sądu, które powinny ustąpić w ciągu dwóch tygodni. Dodał również, że po tym czasie pozwana planuje jakąś podróż.
Mając takie informacje, sąd zdecydował, że po przesłuchaniu powoda uda się wraz ze stronami do mieszkania pozwanej w celu jej przesłuchania. Poprosił także pełnomocnika o poinformowanie o tym pozwanej telefonicznie, co się jednak nie udało. Po złożeniu części zeznań przez powoda przesłuchanie zostało przerwane i obecni udali się do taksówek w celu podróży do miejsca zamieszkania pozwanej.
Pozwana rezygnuje
Pełnomocnikowi pozwanej udało się jednak nawiązać kontakt telefoniczny z klientką. Pozwana oświadczyła, że rezygnuje ze składania zeznań, po czym jej pełnomocnik wniósł o pominięcie tego dowodu. Przesłuchanie zatem nie doszło do skutku, sąd pominął dowód z przesłuchania pozwanej matki, odebrał dalsze zeznania od powódki, a następnie wysłuchał głosów stron, zamknął rozprawę i dwa tygodnie później wydał wyrok korzystny dla strony powodowej. Wszystko to było możliwe tylko dzięki zaangażowaniu i determinacji sądu, jego aktywności, a także kreatywności pełnomocników powódki. W przeciwnym razie rozstrzygnięcie sprawy mogłoby być nadal opóźniane o wiele miesięcy. Tydzień po ogłoszeniu wyroku pozwana córka przelała na konto powoda cały zasądzony wcześniej, kilkumilionowy dług, wraz z odsetkami.
Oby jak najczęściej
Satysfakcja sądu z dobrze, sprawiedliwie osądzonej sprawy musi być ogromna. Będzie ona jednak tym większa, gdy sąd znajdzie skuteczny sposób na walkę z patologiami wymiaru sprawiedliwości, takimi jak niestawiennictwo świadków czy stron. Zaprezentowany powyżej scenariusz wydarzeń jest dowodem, że można przy ponadstandardowym zaangażowaniu sądu i stron osiągnąć sukces również na tym polu, zwłaszcza gdy jedna ze stron w sposób dość przejrzysty podejmuje działania zmierzające tylko do przedłużenia postępowania. W codziennej praktyce z tego rodzaju otwartością sądu mamy do czynienia rzadko i dlatego tym bardziej na uwagę i rozpowszechnienie zasługują wzorcowe przykłady prawidłowego wykorzystywania dostępnych rozwiązań proceduralnych.
dr Marcin Lemkowski, Zespół Rozwiązywania Sporów i Arbitrażu kancelarii Wardyński i Wspólnicy
Artykuł ukazał się na Polskim Serwerze Prawa, www.lex.pl, 12 października 2010 roku