Firmy działające na rynku rybnym muszą gromadzić więcej informacji
Rozmowa z Joanną Krakowiak, radcą prawnym z zespołu Life Science i postępowań regulacyjnych kancelarii Wardyński i Wspólnicy.
Od początku tego roku na podstawie przepisów unijnych nałożono nowe obowiązki na przedsiębiorców zajmujących się obrotem rybami. Chodzi o rozporządzenie Rady (WE) nr 1224/2009 ustanawiające wspólnotowy system kontroli w celu zapewnienia przestrzegania przepisów wspólnej polityki rybołówstwa (Dz.U. UE. L. 2009.343.1) i rozporządzenie wykonawcze Komisji (UE) nr 404/2011 ustanawiające szczegółowe przepisy wykonawcze do rozporządzenia Rady (WE) nr 1224/2009 (Dz.U. UE. L. 2011.112.1). Dotyczą one również polskich firm. Jak wygląda ten nowy system identyfikowalności ryb?
Joanna Krakowiak: Przedsiębiorcy działający na rynku rybnym mają obecnie obowiązek gromadzenia m.in. następujących danych: numerów identyfikacyjnych poszczególnych partii, oznak rybackich statku, kodów alfa – 3 FAO gatunku, dat połowów lub produkcji czy też nazw i adresów dostawców. Dane dotyczące jakości ryb, ich przetwarzania i dystrybucji mają być umieszczane w centralnym systemie informatycznym administrowanym przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Każdy przedsiębiorca zajmujący się połowem, przetwarzaniem i obrotem rybami będzie miał obowiązek zgłaszania danych do tego systemu. Nowe obowiązki wprowadzono 1 stycznia 2013 r. Obecnie ministerstwo prowadzi działania mające na celu zakup odpowiedniego systemu informatycznego.
Dostęp do systemu będą mieli przedsiębiorcy działający na rynku rybnym, konsumenci i inspekcje nadzorujące rynek. Zgromadzone dane będą miały status danych powszechnie dostępnych lub też zastrzeżonych tylko do wglądu inspekcji (strefa bezpieczna). Kwestią niezwykle czułą będzie ochrona tajemnic handlowych (np. danych dostawców i odbiorców danego przedsiębiorcy) i danych osobowych znajdujących się w systemie. Zgodnie z rozporządzeniem unijnym kwestie te będą podlegać przepisom krajowym, czyli ustawie o ochronie dóbr osobistych i o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Warto dodać, że od początku 2013 roku nowe obowiązki będą miały zastosowanie do określonych gatunków ryb morskich, przykładowo dorsza, łososia, morszczuka, węgorza czy śledzia. Jednak stopniowo będą one rozszerzane na inne grupy ryb.
Jak powinni postępować przedsiębiorcy mający do czynienia z dostawami partii ryb, które są łączone, dzielone czy mieszane?
Muszą to dokumentować. Dokumentację powinni przechowywać przez co najmniej trzy lata. Zasadniczo towar jest dzielony na partie przed pierwszą sprzedażą. Gdy w wyniku dzielenia lub łączenia partii po pierwszej sprzedaży ryby zostaną wymieszane, to przedsiębiorca musi być w stanie zidentyfikować każdą partię wstecz aż do etapu złowienia. Powinien to zrobić przynajmniej przy pomocy numeru identyfikacyjnego. Tego rodzaju informacji przedsiębiorcy muszą wymagać od swoich dostawców. Dane te powinny też trafiać do centralnego systemu informatycznego.
W jaki sposób zmienił się sposób etykietowania ryb przeznaczonych dla konsumenta finalnego?
Obecnie na etykiecie musi się znaleźć informacja, czy produkt był wcześniej mrożony. To jest kwestia wrażliwa, biorąc pod uwagę stosowane obecnie techniki połowów. Trzeba również podać nazwę naukową (systematyczną) ryby. Informacja ta może znajdować się w sklepie, przykładowo na plakacie lub tablicy umieszczonej obok towaru.
Nałożone na przedsiębiorców zajmujących się obrotem artykułami spożywczymi nowe obowiązki wiążą się z zasadą identyfikowalności żywności. Na czym ona polega?
Polega na gromadzeniu informacji dotyczących danego produktu żywnościowego od jego wytworzenia aż do sprzedaży detalicznej. Dzięki temu można określić pochodzenie składników znajdujących się w konkretnym produkcie i dotrzeć do źródeł ich pochodzenia.
Obowiązek zapewnienia identyfikowalności żywności istnieje w Unii Europejskiej już od 1 stycznia 2005 r. W praktyce jednak system ten jeszcze nie działa właściwie. Problemem jest niewystarczająca kompatybilność systemów używanych przez przedsiębiorców. Nie ma też centralnych platform zapewniających szybką wymianę danych pomiędzy poszczególnymi krajami UE. Przedsiębiorcy stosują wiele systemów, np. kody kreskowe, liniowe, złożone, system GS1 (Global System, Global Standards i Global Solution) czy też radiowe kody kreskowe – kody RFID (Radio Frequency Identification). Niektóre firmy mają bardzo dobrze opracowane systemy identyfikacji swoich dostawców i odbiorców. Wiele przedsiębiorstw jednak sobie z tym nie radzi. Aby system spełniał swoje zadanie, niezbędna jest szybka identyfikacja całego łańcucha produkcji i dystrybucji danego produktu spożywczego, a nie jego fragmentu, bo to może być niewystarczające. Temu celowi służą działania władz unijnych.
Jakie praktyczne znaczenie ma dla firm z branży spożywczej, w tym polskich, zapewnienie identyfikowalności produktów?
Daje możliwość szybkiego zidentyfikowania wadliwej partii towaru. Jest to kluczowe dla zapewnienia prawidłowej jakości żywności. Chroni przed jej fałszowaniem i pomaga zwalczać podróbki. Wyjaśnijmy to na przykładzie. Producent słodyczy otrzymuje sygnał od konsumenta, że po spożyciu określonych cukierków wystąpiła u niego reakcja alergiczna. Informacje o niebezpiecznym produkcie w ciągu kilku godzin trafiają do systemu RASFF (Rapid Alert System for Food and Feed), tj. Systemu Wczesnego Ostrzegania w Zakresie Żywności i Środków Żywienia Zwierząt, co może spowodować ogromne straty dla producenta. Jednakże dzięki systemowi identyfikowalności żywności producent natychmiast ustala, z jakiej partii pochodził towar, i sprawdza, gdzie dostały się do cukierków substancje powodujące reakcję alergiczną. Prawidłowa identyfikacja ścieżki produktu umożliwia trafne zdiagnozowanie skali problemu i dobranie właściwych środków zaradczych (wycofanie czy tylko zaprzestanie wprowadzania do obrotu określonych partii produktów, zmiana oznakowania, sposób poinformowania klientów o problemie jakościowym, współpraca z inspekcją nadzorującą rynek). Sprawnie działający system identyfikowalności produktów umożliwia też dochodzenie roszczeń regresowych, np. od dostawcy zanieczyszczonych surowców. Daje również pewność, że niespodziewane wpadki jakościowe w łańcuchu produkcji i dystrybucji nie wyeliminują naszej firmy z rynku i nie spowodują lawiny czarnego PR-u. Będziemy bowiem w stanie szybko i przekonywująco udowodnić, że ewentualne problemy jakościowe nie zdarzyły się w naszym przedsiębiorstwie lub też że wdrożyliśmy wszelkie stosowne środki celem naprawy sytuacji.
Rozmawiał Krzysztof Tomaszewski
Wywiad ukazał się w Dzienniku Gazecie Prawnej 15 stycznia 2013 roku